" to versify "
Śpię dla Ciebie, tego chciałeś
Słuchałaś nie mnie, tylko wódki
A ja słuchałem nie ciebie, tylko wódki
A wódka nie chciała mnie słuchać
Gdyby tylko ludzie potrafili
kochać bezinteresownie
jak koty..
Bo nie pomyślę
Bo nie poszukam
Bo nie poczekam
Bo będę uciekał
Odzierasz z nadziei
Dla mnie miłość jest prosta, cierpliwa, łaskawa
Nie zazdrości
Nie unosi się pychą, nie szuka poklasku
Jest prosta i spokojna, i codzienna
Wie, że jestem zmęczony
Wie, że kota nakarmić trzeba
Światło w przedpokoju zgasić
Wstać do pracy rano
Z ropą na powiekach
Dojrzałej miłości tego nie trzeba-
Trzeba jej uśmiechu, oddechu i chleba.
Miłość pachola ma to do siebie,
Że szuka jej nie w ziemi, ale po niebie.
Dlaczego światu nie rzucasz wyzwania?
Dlaczego nie martwisz się o mnie?
Martwię się o siebie, a to jest jednakie
Tego nie chciałam usłyszeć
Jutro przyjadę po kota
Nie zrozumiałaś
Chodziło o tę jedność
Coś zupełnie odwrotnego i wypowiedzianego
z pełnym spokojem
'Jednakie'; etymologia:
'tożsame', 'identyczne z (...)'
Jedzie taksówką, wiezie mi pierożki.
Ona: Nakarm kota.
Ja: Nie ma sprawy.
Docelowo: Kot nie żarł.
Miałczał. Równie dobrze mógł szczekać.
Niech zdycha . . . . . . . . . . .
" z Vientiane pomarańczowy kot "
Córką krawcowej z Vientiane
a nawet Twoją
Tess tak mówiłeś
Podałam skrawek papieru
a nazajutrz ciało
Fałszywy ale mój
ten z przedmieść Amsterdamu
ten wychudzony albo
tamten z Vientiane pomarańczowy kot
" Biuro obrotu nieruchomościami "
Biuro obrotu nieruchomościami.
Piękną wizualizację pamięć i wyobraźnia
Kojarzy mi z tą kombinacją słów.
Pchnięcie, a za nim linia.
Potem jakaś główna centrala, później kilka mniejszych.
Po drodze mijam kilka zupełnie podobnych
I kilka zupełnie niepodobnych
Domów, pchniętych z innych miejsc.
Jednak to nie nieruchomościami się obraca,
A ludźmi w tych nieruchomościach.
Człowiek, nie dość, że nigdy nie był
Centrum swojego zasranego mikrowszechświata,
to już nie jest i dla człowieka,
A jedynie dla samego siebie, jedynie siebie samego.
Biuro obrotu nieruchomościami, biuro obrotu nami-
Jeden pies.
To tak cholernie nie po kopernikańsku.
" Brothers In Arms "
- Mamusiu, mogę kawałek jabłuszka?
- Poczekaj, czytam do brzuszka.
- Mamusiu, mogę nastawić uszka?
- Tak, tylko nie przyciśnij brzuszka.
- Mamusiu, masz tam maluszka?
- Mam. Synka. Ireneuszka.
- Mamusiu, kopnęła mnie jego nóżka.
- Czuję. Jest już śpiący. Idź spać do swojego łóżka.
- Mamusiu, a mogę kawałek jabłuszka?
- Mały. Muszę jeść witaminki. Dla maluszka z brzuszka.
- Mały?
- Tak. Mały. Ty jesteś z serduszka.
El Romano de la Muerte - Smolec, Anno Domini 2011.
W perspektywie kosmicznej nie ma powodów, by myśleć, że jesteśmy pierwsi, ostatni lub najlepsi
Notice: Na ulicy Wąskiej, czy Wąska? Dlaczego jakiś Wąsek ma swoją ulicę, a ja nie?
THE PASHTETH'S SITE
Web design by Pashteth
2 20 1831.9
Copyright © 1983 Pashteth